sobota, 12 października 2013

Wakacje

Pojechaliśmy kiedyś na 2-tygodniowe wakacje - wycieczka objazdowa po Bałkanach. Piękne krajobrazy, bardzo radośni ludzie, było ciepło i słonecznie. Całą rodziną - ojciec, mama, siostra i ja. To były piękne i dziwne zarazem wakacje. Na początku było męcząco - wielogodzinna podróż samochodem z Warszawy, odprawy na granicach (nie byliśmy wtedy jeszcze w UE, więc było tego sporo). Gdy dojechaliśmy do Bułgarii pierwsze, co zrobiłam, to poszłam spać. Zapamiętałam tylko, że tata jest jakiś podenerwowany, miałam wrażenie, że trzęsie się ze złości. Myślałam, że to ze zmęczenia i frustracji na celników, którzy mocno wydłużali nam drogę. Teraz jednak sądzę, że była to kwestia odstawienia alkoholu. To chyba nazywa się abstynencyjny zespół alkoholowy - Pijo odstawił alkohol całkowicie (nadal był odpowiedzialnym kierowcą), a w efekcie był rozdrażniony, pocił się i wyglądał na stale zaniepokojonego. Mama chyba zdawała sobie sprawę, że to wina przede wszystkim odstawienia alkoholu. Była przy nim cały czas, starając ię, by jego nastrój się nie pogorszył. Dużo jeździliśmy, zobaczyłam Jugosławię, Chorwację, Słowenię i jeszcze kilka krajów, które jednak mniej zapadły mi w pamięć. Ojciec jednak cały czas był smutny i rozdrażniony, a i mama nie wyglądała na szczęśliwą. Po powrocie Pijo miał jeszcze kilka dni wolnego i to było dla mnie traumatyczne przeżycie. Popadł w ciąg alkoholowy - musiał sobie odbić kilkanaście dni bez kielicha. Codziennie wracał do domu pijany, po wyleczeniu kaca szedł znowu spotkać się ze swoimi kumplami od alkoholu. Niestety, ale wtedy nie było już żadnych wątpliwości - mój ojciec Pijo to alkoholik pełną gębą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz